Orzechowo
Uwielbiam robić zdjęcia w pełnym słońcu, a pogoda temu sprzyja.
Upałom powiedzieliśmy "baj,baj" i teraz jestem w swoim żywiole
bo taką aurę lubię najbardziej.
Teraz mogę przesiadywać na tarasie do woli bez obawy ,że się roztopię i udaru dostanę:)
Będąc na wsi mój mąż pomyślał o zielonych orzechach włoskich na nalewkę.
Co roku taką robi i później ją wykorzystujemy w celach leczniczych
głównie przy niestrawnościach i zatruciach.
Stawia na nogi w mgnieniu oka.
Przy okazji pozwoliłam sobie na małą, tarasową rozpustę.
Przy okazji zdobywania Lidlowych skrzynek odkryłam
całkiem niedrogie i wyborne wino różowe.
Dodatkowym plusem jest jego wytrawność.
A tutaj namacalny dowód jak skończyły orzechy.
Popławią się w spirytusie przez ok. 2 miesiące a następnie nalewka zostanie
przelana do butelek i będzie służyła przez cały rok aż do następnych zbiorów.
Mój mąż widząc te zdjęcia zapytał się co im zrobiłam ?:))
A ja tylko ubrałam słoiki do zdjęć :)
I przeszła mi przez głowę myśl, że stylizacja tych słoiczków wyszła iście bożonarodzeniowo.
Życzę Wam udanej soboty !
Buziaki.
Zoyka
W ogóle nie skojarzyłam słoiczków ze świętami. To jest według mnie wersja exclusive, jeśli chodzi o kapturki ;-) Orzechówki jeszcze nie piłam, a za winem się rozejrzę ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo w sumie exklusive :) wsadziłam je tak do szafki i niech czekają.
UsuńPo winie juz tylko wspomnienie :) a orzechówkę warto zrobić !
słoiczki wyglądają bardzo sympatycznie, sama lubię takie wersje przetworów! piękne zdjęcia, a nalewka na pewno będzie wyśmienita! pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) tak mi sie marzyły w tym roku wszelakie przetwory i kaplica... lenia miałam przez te upały jak nic.
UsuńNalewkę orzechową znam, również ją robię :) Potwierdzam wspaniałe działanie na problemy z układem pokarmowym :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, a słoiczki ubrane jak na bal ;).... cudnie :)))
Bez nalewki ani rusz. Stawia mnie zawsze na nogi i całą resztę rodziny.
UsuńSloiczki...no mój mąż się z nich śmiał :)))
Nigdy nie piłam takiej nalewki, ale o jej korzystnym działaniu słyszałam :) Zdjęcia przepiękne!
OdpowiedzUsuńMartuśka, spróbuj koniecznie !
UsuńCudnie, że do mnie zawitałaś :)
Dla mnie nowość... i nalewka i wino :)
OdpowiedzUsuńAle już sam wygląd zachęca do sporządzenia trunku!
Piękne zdjęcia :) Marta
Marta, ot co , koniecznie spróbuj jednego i drugiego !
UsuńBuźka
Ciocia moja od lat taką robi , a babcia kasztanówkę , do nacierania bolących miejsc kolana , łokcie , raczej na reumatyczne sprawy ;) Nie ma to jak naturalne sposoby leczenia :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńO tak, kasztanówkę tez znam. My robimy też propolis. Uwielbiam sprawdzone sposoby :)
UsuńNalewek jeszcze nigdy nie robiłam, ale w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Niteczko, czas spróbować bo naprawdę warto :)
Usuńserdeczności !
Naleweczka musi być naprawdę dobra:)
OdpowiedzUsuńpięknie przedstawiłaś chwile... przyjemnie, słonecznie, smacznie... jak najwięcej takich chwil...
usciski
Natalia, jest raczej natychmiastowa bo to na spirytusie :)
Usuńdziekuję za odwiedziny !
buźka
Piękne zdjęcia :)))
OdpowiedzUsuńAnuś, dziękuję ślicznie :))))
UsuńAch to słońce Czyni cuda :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj temu słońcu mówię STOP :) TOPIĘ się !
Usuń