Jak to lecialo...pomóż jeśli możesz!



Pewnie nie jednokrotnie sobie myślicie, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową, jak ten czas szybko leci. Na łeb, na szyję, bo z wiekiem, ten upływ czasu, czuje się dosadniej. Przynajmniej ja tak mam :) Dobrze jest mieć dobre wspomnienia i pielęgnować je z dbałością i troską. Nie będę też oryginalna, gdy napiszę, że dzisiejszym kobietom z codziennym pędem (nie mylić z popędem) nie do twarzy, a mężczyźni tacy mało uśmiechnięci. W tym wszystkim zapominamy o szacunku, nie tylko do innych, ale przede wszystkim do samych siebie. No bo jak to leciało...? Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego.... albo...Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe.... lub It's my life..a to Dr. Alban :)  A co mnie tak tchnęło? No nie żartujcie, że się nie domyślacie. Święta idą i koniec roku, więc czas podsumować swe grzeszne sumienie. Czas również, przykazać sobie tyle dobroci i wytrwałości na przyszły rok ile wlezie. Już nie robię listy z postanowieniami noworocznymi, bo za cholerę ich nie przestrzegam. I mam tylko jedną myśl - niech życie "kopie" mnie jeszcze bardziej ale dobrocią, miłością i zdrowiem, bo nowy rok ma być bardziej zaj...od poprzedniego!!! 



Życie bywa zaskakujące. Wiedzieliście o tym, prawda? Ja nie zawsze, bo często wydawało mi się ono, takie przewidywalne. Nic bardziej mylnego i teraz to wiem. Czerpię z życia pełnymi garściami i powtarzam innym, by robili to samo. Doceniam to co mam, kocham mocniej i uśmiecham się szczodrzej! I zapomniałam dodać, że dużo gadam, jak katarynka, albo jak przekupka na bazarze, a to już nie brzmi tak elegancko i zaburza Wam piękne wyobrażenie o mojej osobie :))) Taką prawdę musicie wziąć na klatę i nie ma zmiłuj się!



Jeszcze w niedziele wydawało mi się, że jestem gotowa do zbliżających się świąt. Och nie, och nie!!! To były marzenia i chyba w nocy mi się śniło. Co prawda mieszkanie w miarę ogarnięte, choinka przytargana i ubrana - of course żywa, świerk kopany - na metce widniało. I zostało co??? Jedzenie. To znaczy,że trzeba jechać do sklepu, przedrzeć się przez tłum, nie dać się stratować i wrócić posłusznie do domu z wypchanym bagażnikiem. Na koniec modlić się by wszytko zostało kupione! Mój pan i władca domu - czyli Tarzan in Poland, wracający na dniach zza oceanu, zażyczył sobie gołąbki, sałatkę, śledzika i takie tam. Ma być, swojsko, polsko i domowo. Dla przykładu podaję skąd biorą się takie fantazje kulinarne. W sobotę jadł hot-doga z frytkami, w niedzielę hamburgera, wczoraj - zdrowe, meksykańskie żarcie...Ja się tam nie dziwię, że można marzyć o gołąbku, choć gołębica też wskazana...taka bardziej rozczochrana :)



W poniedziałek zadzwoniła do mnie Asia z Green Canoe, zmartwiona i zatroskana. Poprosiła mnie o pomoc i ten post powstał, między innymi z tego powodu. Przeczytajcie proszę ten list. Nie będę ubierać tej historii we własne słowa, skoro tak pięknie została podana na tacy. Wierzę, że wspólna pomoc i grosik do grosika, potrafią zdziałać cuda. Jestem mamą dwóch dorodnych sztuk-męskiej i żeńskiej. Wiem jak boli i pęka serce, gdy choruje dziecko i jak ciężko jest wtedy funkcjonować w normalnym świecie. W takim pomaganiu nie chodzi tylko o jedno dziecko-tutaj Kornelka. Chodzi o mamę i tatę i bliską rodzinę dla których Kornel jest całym światem.




U mnie na razie tyle! Jesteście gotowi już na święta? Chaty wysprzątane? Żarcie na gazie? Tzn. kaczka w winie czy jakoś tak :))) Ja, moi Kochani, życzę Wam tego, czego sami sobie życzycie. By spełniły Wam się marzenia ukryte w sercu, nawet te najmniejsze i najdrobniejsze. Dziękuję Wam, że jesteście ze mną, że zaglądacie do mnie i czytacie. Przecież to jasne jak słońce, że napędzacie mnie do dalszego działania!
Ściskam Was serdecznie i wesołego karpia życzę!

Zoyka


Zobacz inne posty

7 komentarzy:

  1. Martuś u mnie ten czas zapiatala jak tralala:-) Mam wrażenie że z wiekiem coraz szybciej:-))) Obowiązków co nie miara, chata wysprzatana, prezenty spakowane tylko jedzenie zostało, nieważne, że noce zawalone bo kiedy to robić:-) ale nie narzekam, bo jak jest zdrowie to wszystko można, dlatego wsparłam biednego Kornela bo serce się kraje jak widzi się chore dzieci... Dlatego życzę Tobie i całej Familji zdróweczka przede wszystkim! No i rozkosznych chwil oczywiście po powrocie Tarzana:-))) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lussi,dziękujemy ślicznie i samych wzajemności Wam życzymy :)w imieniu Kornela, dzięki ogromne.
      Swięta zleciały i niedługo będziemy szykować się do kolejnych :)

      Usuń
  2. U wszystkich tak leci. Dopiero był listopad a tu zaraz święta i nowy rok. Ja jestem w lesie, chociaż prezenty już spakowane i posprzątane (uf!) Dziękuję za piękne życzenia, ode mnie również coś poszło na email ;-)
    Ściskam i jeszcze raz Wesołych Świąt! :-)
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję z opóźnieniem :) wzajemnie a życzenia dotarły!

      Usuń
  3. Ile czasu by nie poświęcić na przygotowania, to zawsze się okazuje, że jednak jest coś jeszcze do zrobienia...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zoyka...czas leci i Ja tez widzę to po mojej córci :)
    Dziękuje za post..co miesiąc staram się robić przelew na chore dzieci ( tak w zamian za rzucanie na tacę)oczywiście tragedie są różne i straszne...ale w moim odczuciu rak oka jest mega straszny dlatego zazwyczaj zasilam kąta właśnie tym dzieciaczkom które walczą z tą chorobą...Kochana zaraz robię przelew..


    A tymczasem Tobie i całej Twojej rodzinie z okazji Świąt Życzę wszystkiego co najlepsze i duuuużo zdrówka oraz spokoju w tym magicznym czasie. Pozdrawiam serdecznie
    Iza z Classic Home by me

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba przychodzi z wiekiem że człowiek przewartościowuje pewne sprawy...ot, nieprzecenione zdrowie np.

    Zoyko życzę Tobie i Twoim Bliskim wszelkiej pomyślności, dobroci i nie zgłębiając się w intymną sferę...spełnienia tych najskrytszych marzeń.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !