Krośnieńskie szkło
Pewnie sobie myślicie, że UFO mnie porwało. Uspakajam...mam się niemal dobrze i postaram się bywać tutaj częściej. Czas podzielony mam solidnie pomiędzy fotografię, zajęcia i warsztaty. Moją głowę zajmują też inne czynniki i pewnie sami z doświadczenia wiecie, że gdy wszystkie ścieżki życia nie współgrają ze sobą, to zawsze gdzieś nastąpi opóźnienie i obsuwa. Ot życie i nie zawsze bywa jak w Madrycie :) Związek z tym będzie miał też pewien remont i ciekawa jestem, czy i tym razem będziecie śledzić moje poczynania. Zaglądajcie na Instagram, koniecznie! Tam opowiem co planuję i pewnie będę ciekawa Waszego zdania.
Pomyślałam dzisiaj, że przecież nie pokazywałam Wam żadnych sesji, jakie wykonałam dla Krosno Glass. Dlatego dzisiaj "na tapetę" pójdą szklanki, które na pewno wszyscy znacie i pamiętacie z dawien dawna. Ich ponadczasowość jest po prostu nie lada wyczynem. Czymkolwiek jej nie napełnicie, to i tak będzie wyglądała świetnie, bo to po prostu klasyk.
Szklanki koktajlowe i te do napojów, wymagały ode mnie zupełnie innego podejścia i po raz pierwszy eksperymentowałam ze sztucznym światłem. Zdecydowanie wymaga to więcej zachodu niż praca w świetle dziennym.
W przyszłości będę chciała pokazać Wam, co robiłam na Ambiente i to również z Krosnem. Dziś wyruszam też do Warszawy, gotowa na ciekawe spotkania. W piątek w samo południe jestem na Gali "Kobieta z Pasją", a już wieczorem w Gliwicach na urodzinach butiku Lilou. No i już w tą sobotę pierwsza edycja warsztatów Dom Od NOWA - klik. Sami widzicie, że jest intensywnie, a ja staram się patrzeć w przyszłość bardzo optymistycznie. Usłyszałam nawet ostatnio - "Zoyka, korona na głowę i pędź dalej..." :)
Ściskam Was mocno,
Zoyka
oj te szklanki to dla mnie koszmar powiem szczerze ,niecierpię jak podaja w nich kawę i to jeszcze bez koszyczka ...a wierz mi zdarzają się takie ... nie mozna teho utrzymać no koszmar , co innego z koszyczkiem , to już lepiej kiedyś , to lubiłam pić w nich herbatę , bo zresztą innych nie było , ale nie wróciłabym do sosowania takich szklanek , choć mam w pawlaczu jako pamiatkę... do zimnych napojów i kompotu spoko ;)
OdpowiedzUsuńTeż je mam <3 kojarzą mi się z domem rodzinnym i klasyką. Chociaż zgadzam się z Avrea, te szklanki bez koszyczków są strasznie nieporęczne :) Z 2giej strony moja babcia ma koszyczki metalowe które zaraz robią się gorące :P
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze takie szklanki w domu, ale coś wyszły z użycia. Jednak kubki wzięły górę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te szklaneczki z jagodami :)
OdpowiedzUsuńKlasyczne szklanki. Znam z dzieciństwa ale używanie ich bez "trzymek " to wyczyn. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńfajne szklanki
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że szklanki dzieciństwa. Mam kilka takich ale ich nie używam bo zdecydowanie bardziej wolę kubki.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Te szklanki to klasyka.
OdpowiedzUsuńSzklanki, które nigdy nie wyjdą z mody :)
OdpowiedzUsuńPosiadam kilka szklanek różnego rodzaju z Krosna i dla mnie są świetne.
OdpowiedzUsuń