Zgrzewarka próżniowa Sam Cook



Jeśli ktoś lub coś jest w stanie doprowadzić mnie do euforii to zostaje to we mnie na długo! Kuchnia to zdecydowanie nie moje miejsce na ziemi, mimo, że już fotografia kulinarna to moja pasja i nie mała obsesja. Kuchnia to miejsce do którego mogłabym nie wchodzić, a brutalniej pisząc mogłabym nawet nie wiedzieć o jej istnieniu :) No brzydka prawda niestety. Jeśli już korzystam z kuchni to lubię to robić prosto i szybko. Komplikacje są mi tam najmniej potrzebne.



 Pamiętacie wpis w którym pisałam o swojej umarłej lodówce i o jej następczyni? 
Jeśli nie to znajdziecie go tutaj-klik.
Już wtedy Sam Cook skradł moje serce i po dziś dzień mnie nie zawodzi. 
Tym razem i w ręce i pod obiektyw wpadła mi zgrzewarka do próżniowego pakowania jedzenia. 



 Dlaczego tak się nią podekscytowałam? Od kiedy mamy zawirusowane czasy moje wyjście do sklepu jest mega wyprawą po mega prowiant. Teraz po prostu robię zakupy rzadziej ale za to w większej ilości. Początkowo duże paczki z wędliną, rybami, mięsem czy serem były dla mnie problemem. Starałam się to jakoś dzielić i porcjować, a efekt tych poczynań nie zawsze był zadowalający. Pewnie sami wiecie coś na ten temat. Kupowałam też świeże warzywa i robiłam z nich mieszanki do zupy czy sosu ale pakując do zwykłych woreczków i mrożąc, zdarzało się, że delikwenci się czasami wysuszali w mroźnej krainie. No i nadal było coś nie tak.



No i co się stało z powyższym? Magia i cuda.. prostota, łatwość i przyjemność w kuchni! Hmmm ja to napisałam??? :) Aaaa i jeszcze ładny wygląd! Może to zabrzmi dziwnie i mało romantycznie ale sobotę spędziłam dzieląc, porcjując, krojąc i  "próżniując". No nie ma to jak randka z Samem Cook-iem. Zaprawdę powiadam Wam!



 Pimposław- dla nie wtajemniczonych mój królik rasy mini lop, leżał na środku pokoju i zerkał na mnie z trwogą. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że powiedziałam do niego:" Pimpek dawaj udko!", a zgrzewarka wdzięcznie wydawała swoje odgłosy pomiędzy jednym pakowaniem i zgrzewaniem, a drugim. Tak, gadam do królika bo on wszystko kapuje! Udko ma na miejscu, jakby coś :) Dowód w sprawie poniżej.



 Nie będę Wam tu podawać wszystkich szczegółowych danych skoro możecie o nich poczytać u źródła-klik. Zachęcam Was! 
A korzystając ze zgrzewarki zobaczycie jakie to szybkie, łatwe i przyjemne.





I co Wy na to cudo? 
ściskam!

Zoyka

Zobacz inne posty

5 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcia! Czy zgrzewacz służy jedynie do porcjowania żywności, czy mogę w pewien sposób użyć go do marynowania mięsa?

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas mamy starszego typu i innej firmy zgrzewacz, ale jest niezastapiony. O ile mniej miejsca zajmuje się teraz w zamrażarce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe urządzenie - co prawda nie miałam okazji nigdy korzystać ale takie próżniowe pakowanie wielu rzeczy jest na pewno bardzo pomocne w codziennych obowiązkach i oszczędniejszym gotowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne zdjęcia, z przyjemnością się je ogląda. W mojej kuchni w stylu śródziemnomorskim zgrzewarka to niezbędny gadżet, bo niezwykle cenię świeżość i jednocześnie znoszę marnowania żywności. A taka zgrzewarka jest niezwykle funkcjonalna i ma wiele zastosowań.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !