LifeSTYLE & Bff Fashion - startujemy!



 Jak się kończy babski wypad do lokalu z karaoke?
Jednym słowem - niesamowicie!
 Natomiast w wielu słowach - wszystkiemu winien sweter i dziewczyna prowadząca karaoke :)
Sweter w pięknym odcieniu różu miała na sobie i tak się z moimi dziewczynami nim zachwyciłam, że spytać musiałam skąd takie cudo. I jak się okazało śpiewająca dziewczyna nie tylko ma piękny sweter, nie tylko pięknie śpiewa ale tez prowadzi wraz z przyjaciółką świetny butik.
Przedstawiam Wam dzisiaj Agnieszkę i Kasię z Bff Fashion.
Tym samym chciałam napisać, że na moim blogu pojawi się nowa zakładka LifeSTYLE więc nie będzie tylko wnętrzarsko jak do tej pory bo i moda zagości w moich progach :)



Skoro praktycznie bez aparatu się nie obywam to porządziłam się trochę u dziewczyn i przygotowałam małą foto-relację.Dziewczyny w butiku wszystko zrobiły same wraz z nieocenioną pomocą własnych mężów :)
 Jak dla mnie wyszło pięknie a każda kobieta może się tam poczuć jak Kopciuszek szykujący się na bal. 
Tylko na co się zdecydować skoro wszystkie ciuszki takie ładne...hmmm...?
Dobre wróżki Aga i Kasia zawsze pomogą :)

























Ja zostałam wielbicielką ubrań od dziewczyn ale też samych dziewczyn bo tak jakoś nadajemy na tych samych falach :) Szykujemy dla Was wiele niespodzianek więc będzie się działo!
Co Wy na to?


Pozdrawiam Was ciepło!

Zoyka

23 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !

Niezły pasztet



Jak tam Wasze świąteczne obżarstwo?
U mnie to chyba pierwsze święta gdy nie pękamy w szwach choć małe grzeszki się przytrafiły :)
Jako że początek roku zaowocował postanowieniem noworocznym i zadbanie o sylwetkę weszło w życie to Wielkanoc nie mogła zburzyć dotychczasowej walki z kaloriami.
 Moja codzienność to 1300 kalorii i wszystkie moje dania muszą trzymać się granic normy.



Jeszcze nigdy nie podawałam Wam żadnego przepisu bo w sumie żadna ze mnie "pani domu" a już najmniej kucharka :) Kuchnie zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Dobrze, że mój mąż lubi gotować i tak jakoś się uzupełniamy. Pasztet z kurczaka na szczęście robiło się szybko i łatwo więc dałam radę.



PASZTET MIĘSNO-WARZYWNY

- mięso z piersi kurczaka - 200g czyli 1 większa sztuka
- brokuły - 1/2 szt.
- marchew - 1 szt. duża
- cebula - 1/2 szt. średniej
- czosnek - kto ile lubi a jak ktoś nie lubi to nie dodaje
- jaja całe - 1 szt.
- otręby - 2 łyżki
- bułka grahamka - 1 szt. mała
- pietruszka natka - 1 łyżka
- olej rzepakowy - 1 łyżeczka do podsmażenia cebuli i wysmarowania formy

CAŁA FOREMKA TO ok. 700 kcal

Pierś z kurczaka, marchew i brokuły ugotować. W sumie można użyć dowolnych warzyw i mięsa ugotowanego podczas przygotowywania wywaru na zupę. Warzywa i mięso posiekać na drobną kostkę, posiekać cebulę i poddusić na oleju. Wymienione składniki połączyć i zmiksować. Dodać lekko ubite jajko i wymieszać. Następnie dodać namoczoną wcześniej bułkę, otręby oraz posiekaną natkę pietruszki. Wszystko połączyć, zapiekać w naczyniu żaroodpornym/foremce ok 25-30 minut w temp. 180 stopni.



 Ze zrobieniem pasztetu uwinęłam się szybko i przyszła pora na zajęcie mega dla mnie przyjemne czyli zdjęcia :) Stół w kuchni stal się nader wygodnym planem zdjęciowym.









Mam nadzieję, że pokusicie się o przygotowanie takiego domowego pasztetu
 bo przynajmniej wiadomo co w nim jest :) Ja myślę jeszcze o wersji z pieczarkami. 
A jak Wam mijają Święta?

Smacznego i mokrego Dyngus Kochani!

Zoyka

8 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !

Gdzie ten zając?



 Jak to jest z tymi świętami w końcu? 
Mój zając świąteczny chyba ma turbo dopalanie bo dogonić go nie mogę. A może zając pomylił mi się z królikiem i te święta tego roku przez to jakoś takie mało klimatyczne:)
Mimo to pomyślałam sobie, że chociaż parę zdjęć zrobię i może mnie najdzie i się ogarnę...
No i  w sumie się... zgarnęłam, ledwie ale z podłogi bo mi znowu plecy wysiadły.
Eeeee jeszcze nosem posiąkam a tu jeszcze moje gnaty. Czy ja już się, do Anielki sypię? 
Karoseria w sumie jeszcze dobra a reszta...aaa...psik :)



 No i sami widzicie. 
Babeczka jest jak się patrzy z Biedry i tulipanki to wiadomo bo teraz ich istny wysyp.
Jutro postaram się okiełznać resztę a jak mi się nie uda no to trudno.

















Do zdjęć wykorzystałam:

- Taca w marokańskie wzory - Mint Grey
- Patera - Westwing
- Jajo perłowe - home&you
- Kosz wiklinowy - Ikea


Kochani, życzę Wam przemiłych, spokojnych ale przede wszystkim zdrowych Świąt, 
wesołego jajka i mokrego Dyngusa!

Serdeczności moc posyłam!

Zoyka

14 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !

Projektantka z wyboru



 Moim wyborem jest projektowanie mieszkań. Wiem z doświadczenia, że jeśli z sercem podejdzie się do urządzania mieszkania to cała moc w nie włożona wróci do nas ze zdwojoną siłą. Cztery ściany nie tylko odzwierciedlają charakter mieszkańców ale są azylem, miejscem wytchnienia i co najistotniejsze - strefą życia. Dla niektórych osób może wydać się to banalne ale to jak mieszkamy ma ogromny wpływ na nas.
Podobnie banalna może być praca projektanta wnętrz bo jak w tym sztuka żeby wybrać meble i dodatki by wycisnąć z tego wszystkie soki? Znam takie osoby które naszą pracę uważają za zbędną ale jak przychodzi co do czego wołają o ratunek. Cóż, życie:) Przecież zawsze znajdzie się ktoś kto wie lepiej tylko potem skutki opłakane dlatego dystans do tego co się robi powinien być oprocentowany :)
Najfajniejsze jest to, że z wyboru jestem projektantką wnętrz a najczęściej pyta się mnie
 czy jestem zawodowym fotografem. 
Dzisiaj zabieram Was do niewielkiego mieszkania do którego wkradła się Prowansja.
Może nie jest to czyste wydanie tego stylu ale postarałam się by każde pomieszczenie było ze sobą spójne
 i nie powstał wizualny zamęt.



 Przy projekcie bardzo istotny jest wiek lokatora, jego zainteresowania i jego preferencje.
Wszystko musi ze sobą współgrać, romansować i korespondować.



 Dla mnie chyba zawsze najistotniejsza jest sypialnia.
W tym wypadku ciepłe i stonowane barwy sprawdziły się idealnie a naturalne drewno dodało klimatu.
Nieco znienawidzone tapety przechodzą swój renesans i naprawdę warto po nie sięgnąć i co najważniejsze nie bać się. Minęły już czasy kiedy mieszkania były remontowane raz na 20 lat :)



Jak widać na mood boardach Ikea rozwinęła skrzydła w tym projekcie.
Meble mają przyzwoite ceny, są funkcjonalne i zwyczajnie ładne. O dodatkach już nie wspomnę
 bo która z Was nie lubi pobuszować w Ikei?


Pozdrawiam Was serdecznie!

Zoyka


9 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !

Food FEST Katowice



 Ale pysznie było!
Kto był, delektował się, ucztował i dobrze bawił?
Akurat dzisiaj z Food Festiwalem zbiegł się mój dzień szkoleniowy i mega katar.
Do domu wróciłam wcześniej niż przewidywałam ale udało mi się zrobić parę zdjęć choć żałuję, że nie więcej bo naprawdę festiwal obfitował w górę dobrego żarcia :)
https://www.facebook.com/food.fest.gotujemy/timeline


Pierwsza edycja festiwalu kulinarnego FOOD FEST odbyła się w katowickiej Galerii Szyb Wilson.
Pamiętacie mój galeriowy wpis? Dla zapominalskich wklejam link TUTAJ.
Około 80 wystawców i tłumy ludzi ale przecież takie wydarzenie nie mogło pozostać bez echa.
W pierwszej kolejności moje oko zawiesiło się na wspaniałych wypiekach i stoisku dziewczyn z PETIT.
Jestem ogromnym łasuchem i co tu się dziwić, że na pierwszy ogień poszły ciasta a na przegryzkę świetne pieczywo :)



Naturalny Sklepik wymiatał ze śledzikami i to nie tylko w bułce!
Będąc w Krakowie na pewno ich odwiedzę :)




 














 Na fanów sushi czekało stoisko SUSHI - DO.
Naprawdę trzeba było być zdecydowanym co chce się zjeść bo wszystko wyglądało smakowicie a panowie mieli pełne ręce roboty :)





No to jak? Byliście? Jedliście? Piliście?
Chyba frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów i pozostaje nam tylko czekać na drugą edycję.Rok szybko zleci Kochani i warto już pomyśleć o następnym festiwalu.
Mam nadzieję, że mój niesforny i zakichany nos szybko wróci do formy choć z katarem to różnie bywa.
Pogoda tak kapryśna, że chyba moja odporność przestała ogarniać sytuację :)

Do następnego napisania!

Zoyka
 

8 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !

Śniadanie u Zoyki



 Marzec się niemal kończy! Jak to? Uszczypnijcie mnie bo chyba śnię.
Święta zaraz a ja nawet o nich nie myślę. Zero organizacji, zero planów i w sumie mam się dobrze:)
Pomyślałam sobie, że skoro w tym roku czeka mnie urodzinowa cyferka z kółeczkiem to czas by było tak jak ja chcę. Bez napięcia, stresu i gonitwy przynajmniej takiej zewnętrznej.Wewnętrzną gonitwę mam całodobowo ale taka już natura i z tym tez mi dobrze. Co dzisiaj? Zapraszam Was na śniadanie:)
Nie wiem co lubicie i co jecie o poranku. U mnie bywa różnie. Jak mam ochotę na jedno danie to mogę tak tygodniami. Obecnie królują płatki owsiane z jogurtem naturalnym i kiwi. Ciekawe kiedy mi się znudzi.



I zobaczcie mój nowy nabytek z Westwing . Zakochałam się w tym dzbanku od pierwszego wejrzenia.
A kto mnie zna to wie, że nie igram z taką miłością :) Poza tym cały dizajn dzbanka przywodzi mi na myśl Alicję która gości  na obłąkanej herbatce, wraz z Szalonym Kapelusznikiem, Marcowym Zającem i Susłem.
U-wiel-biam ALICJĘ i dlatego dzbanek musiał być mój. Przecież trochę obłąkania na co dzień nikomu nie zaszkodzi, prawda? :)



A lubicie avokado? Ja polubiłam ostatnio ale koniecznym dodatkiem jest czosnek, a raczej dużo czosnku.
Zresztą jak dla mnie czosnek może być wszędzie!











Do zdjęć wykorzystałam:

- dzbanek na herbatę - Westwing
- kubek w paski - Kaufland
- podkładki - Ikea
- białe futerko - Olx 

No to herbatki komuś? 
Buziaki Wam posyłam!


Zoyka

29 comments:

Będzie mi miło jeśli pozostawisz po sobie znak :) dziękuję !